RE: Kwitnąca sansewieria gwinejska
You are viewing a single comment's thread:
Na pierwszym zdjęciu nie rozpoznałam tej rośliny, a przecież była tak popularna w moim dzieciństwie, w domu i w szkole. To dlatego, że nie pamiętam jej kwitnącej, dopiero po liściach poznałam.
Chociaż... czy ten nektar można jeść? Bo coś mi się kojarzy...
Zamiokulkas zamiolistny - jestem fanką i rośliny i jej imienia, czekam na wpis :)
0
0
0.000
Szukając dodatkowych informacji trafiłam na anglojęzyczne forum, na którym jedna z użytkowniczek napisała, że próbowała nektaru i że jest słodki i lepki. Sama jakoś nie jestem tak odważna, żeby próbować rzeczy, ale sansewierie nie są ani specjalnie jadalne, ani specjalnie toksyczne. Zjedzone liście mogą zaszkodzić małemu zwierzęciu. Człowiek ze swoją masą i zmysłem smaku, nawet jak trochę na siłę by zjadł, to nic złego (poza absmakiem) nie powinno się stać.
Difenbachia - ona puszcza kropelki toksycznego soku.
Difenbachia dla gaduł :-).
Jeśli je puszcza - to czy to nie znaczy, że się broni? Kiedyś zaczęła mi puszczać sok dopiero gdy z inną rośliną przyniosłem jakieś małe szkodniki (tarczniki?).
Zamiokulkas jest chyba równie niezniszczalny. Widziałem, że sobie radzi nawet ustawiony w sklepach w miejscach gdzie nigdzie nie dociera do niego naturalne światło. I nikt raczej nie pamięta o podlewaniu.
Niekoniecznie. Difenbachie w ten sposób wspomagają transpirację - jest to naturalny sposób wydalania wody i zbędnych substancji. Zależnie od warunków w mieszkaniu robią to z różną intensywnością.
Zamiokulkasy - klasyka ZUS-ów, banków i urzędów skarbowych. :) Rośliny, które w naturze dają radę w lasach równikowo-zwrotnikowych, które są znacznie ciemniejsze niż lasy polskie, dadzą sobie radę nawet na poczcie.